Forum www.svalbardseries.fora.pl Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Spróbujmy.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.svalbardseries.fora.pl Strona Główna -> Jak tu trafiliśmy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
JaZmiN




Dołączył: 31 Sie 2008
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 14:07, 31 Sie 2008    Temat postu: Spróbujmy.

No więc. Ten. Cześć!
Jestem początkującą, pierwszy raz zapisuję się do serii,
jeśli coś zrobię nie tak, to możecie drapać i kąsać. xDD

Imię i nazwisko: Cecil Korn
Wiek: 17
Dom: Nunavut
Opis: Brązowo włosa dziewczyna, orzechowych oczach i zadartym nosie.
Uparta do bólu, kochająca na zabój, szczera do krwi.

Nie mam bloga już od dawna, no i w tym problem. Pozwólcie, że tutaj napiszę próbkę. Dzięki. ^^

Siedzi sama w pokoju z którego nigdy nie udało jej się jeszcze wyjść. Białe ściany, niewielkie łóżko jednoosobowe, szafa z ubraniami bez wyrazu, krzesełko, szafka nocna na pamiętnik i kilka długopisów, jedna mała półka na książki przygodowe; i drzwi prowadzące do łazienki.
Zawsze zastanawiało ją, jak to jest na zewnątrz. Czy ludzie mają też tyle przygód co bohaterowie opowiadań? Od kiedy była dzieckiem marzyła, by mogła wyjść z ciasnego pokoju porozmawiać z innymi ludźmi. Nauczyła się być szczerą bez względu na to, jak prawda potrafi być bolesna. Postanowiła nawet kiedyś, że ucieknie z tego pokoiku, ale starania spełzły na niczym.
Marząc o innym życiu - starała się przetrwać w tym. Śniąc o polach zalanych słońcem i pachnących trawą - topiła się w wyimaginowanym świecie. Wierzyła, że świat jest taki, jakim ona go zna.
Złapała w rękę książkę oprawioną w czerwony materiał i usiadła na krześle przy oknie. Otworzyła na setnej stronie i przeczytała czwarty wers.
'Nie wierzyła w to, co widziała wokół siebie'.
Och tak.. Bo czyż normalnym nie jest mój świat?
Uśmiechnęła się ponuro i odrzuciła książkę na łóżko. Wychyliła się przez otwarte okiennice i ciekawymi oczami wypatrzyła swoją zdobycz, którą miała zamiar przez najbliższy czas zwyczajnie śledzić.

Próba utożsamienia sie z innymi.

Blond włosy lekko smyrane przez wiatr, zielony płaszcz rozwiany na boki i czerwone policzki z zaciętymi ustami.
Nie wygląda na wesołą.
Pokręciła głową próbując dojrzeć kolor jej oczu, gdy odwracała się w jej stronę.
Zielone!
Westchnęła zazdrośnie. Zawsze pragnęła mieć oczy jak trawa, którą dopiero ktoś skosił. W lustrze czasem widziała dziewczynę o zielonych oczach, ale po chwili obraz rozmywał się i ujawniał orzechowy kolor.
Blondynka machnęła ręką wyjmując białą rurkę z pomarańczową końcówką, którą wsadziła do rozchylonych ust i przypaliła ogniem drugą stronę. Zaciągnęła się i wypuściła biały dym opierając się o latarnię. Rozglądała się już mniej zdenerwowana po drzewach, które były w parku. Uśmiechnęła się nikle do dziecka przebiegającego obok niej. Zerknęła chyba przez przypadek w okno czarnowłosej. Zmrużyła oczy. Po chwili smutno pomachała jej ręką. Uszczęśliwiona jako-tako podglądaczka szeroko uśmiechnęła się i odmachała. Skinęła głową w bok, a dziewczyna wyrzuciła peta, rozdusiła go białym adidasem i podeszła do ławki blisko niej. Oparła się luźno i delikatnie podniosła kąciki warg.
- Czemu tam tak siedzisz? - spytała dość głośno jasnowłosa. - Nie masz swojego życia? - wyciągnęła kolejnego papierosa i zapaliła go.
- To jest mój dom. - odpowiedziała radośnie.
- Hospicjum to nie dom. To tylko budynek, w którym przetrzymują ludzi umierających. - wypuściła dym nad swoją głową i przyjrzała się mu dokładnie, a gdy już się rozpuścił w powietrzu, zwróciła swoją twarz na nową koleżankę.
- Dla mnie to dom. Jestem tu od zawsze i chyba zawsze tu zostanę.. - palcem rysowała po parapecie.
- Widać, że nie znasz tego świata, dziewczyno. - odrzuciła do śmietnika pomarańczową końcówkę i przejechała ręką próbując uratować swoją fryzurę z której dawno już nic nie zostało.
- Skoro ciągle jestem zamknięta w pokoiku, to trudno bym znała cokolwiek. - westchnęła patrząc jej w oczy. - Jestem Cecil.
- Laura. - zamierzała już rękę wyciągnąć, ale w ostatniej chwili zmieniła zdanie i wsadziła dłonie do płaszcza.
- Lubisz wiosnę? - uśmiechnęła się podskakując cicho i wyobraziła sobie, że stoi na łące pełnej fiołków i niezapominajek.
- Zależy, czy jest tak jak dziś. Bo jak tak, to nie. Nie lubię. - burknęła chowając nos w kołnierz.
- Chciałabym kiedyś zobaczyć prawdziwe fiołki i niezapominajki, wiesz? - rozmarzyła się.
Usłyszała kroki na korytarzu i wystraszona zamknęła okiennice wślizgując się pod kołdrę. Położyła głowę na poduszce i zacisnęła powieki. Chwilę później drzwi do pokoju otworzyły się skrzypiąc, a ktoś przekroczył próg i podszedł do niej. Brzęczenie naczyń minęło jej ucho i coś ciężkiego wylądowało na szafeczce. Drzwi zamknięto przekręcając klucz cztery razy, a dudniące kroki zniknęły w przestrzeni.
Odetchnęła głęboko i otworzyła jedno oko, a gdy już upewniła się, że nikogo nie ma przed nią, otworzyła drugie oko i usiadła opierając się o ścianę. Przetarła czoło i spojrzała w stronę tacy, na której stał talerz z chlebem z serem żółtym, szklanka z sokiem pomarańczowym i kilkanaście różnokolorowych tabletek. Westchnęła ciężko. Zjadła szybko kanapki i połknęła tabletki popijając je wodą i krzywiąc się. Opadła na poduszkę i wpatrzyła się w sufit. Wiedziała, że dziewczyna już dawno poszła, więc nie miała zamiaru nawet wyglądać z nadzieją przez okno. Wiarę miała przez cały czas. Wierzyła, że kiedyś jednak uda jej się uciec stąd i znaleźć gdzieś, gdzie będą ją traktować z sercem. Położyła się na boku i podkuliła kolana pod brodę. Bezmyślnie patrzyła na dziurę w białej ścianie. Przymknęła oczy i zasnęła uśmiechając się delikatnie.
- -
Myślała, że jeśli poprosi pielęgniarkę o wyjście na dwór, to ta się zgodzi bez żadnych problemów. Zawsze przecież była grzeczną.. dziewczyną. Niczego nie rozwalała, nie krzyczała i nie sprawiała problemów, więc w czym problem?
W tym, że jest ich więźniem. W końcu zrozumiała, że to dzięki niej ta placówka nadal istnieje, a skąd się tego dowiedziała? Po prostu jej to powiedziano. Wytłumaczyli jej, że nie może stąd odejść, gdyż wszystko by poszło z dymem i wiele ludzi straciłoby miejsce do spania lub zwyczajnie - umierania. Jej rodzice, którzy oddali ją do tego ośrodka gdy była mała - zapewniło swojej córce godne życie, a raczej umieranie pośrodku niczego. Dowiedziała się również, że został jej rok życia na co przerażona otworzyła usta i machnęła ręką, by kobieta wyszła.

Żeby świat poznać, trzeba żyć jak wszyscy.

Przez kilka godzin martwo patrzyła na sufit, by wieczorem wychylić się przez okno w które wcześniej uderzyło coś.
Zobaczyła blondynkę, która luźno oparta o latarnię paliła papierosa i patrzyła w jej stronę. Tym razem związała włosy w wysoki kucyk, by nie przeszkadzały jej w rozmowie jasne kosmyki. Ten sam płaszcz łomotał cicho na lekkim wietrze. W wolnej ręce trzymała kilka fioletowych i niebieskich kwiatków dygocących pod naporem wiatru. Próbowała zasłonić kwiatki swoim ciałem, ale mimo wszystko nadal chwiały się niebezpiecznie.
Klasnęła w ręce i pomachała dziewczynie, która odpowiedziała delikatnym uśmiechem i skinęła głową.
- To dla mnie? - krzyknęła z radością czarnowłosa.
- Chyba nie dla mnie, co? - w jej policzkach powstały małe dołeczki, które dodały jej uroku i rozjaśniły opaloną twarz. - Tylko nie mam pojęcia, jak ci je dać. - wyrzuciła peta i podrapała się po policzku.
- Poczekaj! - wykrzyknęła i zniknęła za błękitną zasłonką. Znalazła nitkę, której wcześniej używała do prób nauczenia się szycia i zdjęła poszewkę z poduszki. Zawiązała dwa końce poszewki nitką i podbiegła znowu do okna. Spuściła 'koszyczek' na dół. Trochę bała się, że wiatr porwie jej dziwny koszyczek, ale jakoś dotrwał do końca. Dumna uśmiechnęła się i czekała, aż kwiatki wylądują w windzie, a gdy już tam trafiły, szybko wciągnęła jedno ze swoich marzeń i jak najdelikatniej położyła cztery kwiatki o błękitnych płatkach i pięć o fioletowych. Opuszkami palców przejechała po pachnących obiektach i podskoczyła ucieszona. - Dziękuję. - powiedziała głośno i oparła się łokciami o parapet, a brodę ułożyła na dłoniach. - Śliczne są. To chyba dobrze, że powiedziała ci o moim małym marzeniu. W książkach pisali, że marzeń nie wolno wypowiadać na głos, bo się nie spełnią, ale chyba sie pomylili. - westchnęła.
- Książki często kłamią, albo po prostu nie mówią całej prawdy o ludziach i ogólnie świecie. - warknęła tak, że ledwo dosłyszała ją dziewczyna.
- Czemu chodzisz sama tutaj? Nie masz przyjaciół? - oderwała wzrok od roślinek i przechylając lekko głowę popatrzyła na nią.
- Wszyscy, których uważałam za przyjaciół liczyli tylko na moje względy. Więc chodzę sama, by nie zakłócać życia innym. - ziewnęła zakrywając usta ręką, którą później schowała do płaszcza.
- A gdzie twoi rodzice czy rodzeństwo? - uważnie przyglądała się twarzy dziewczyny i grających na niej uczuciach. Poprzez smutek, zniecierpliwienie i zmęczenie dostrzegła nikłą nadzieję.
- Matka i ojciec ciągle są w delegacji i nigdy ich nie ma. Reszta rodziny oddzieliła się od nas, bo uważała, że nie chce zadawać się z bogaczami, którzy żerują na słabościach innych. Nie mam rodzeństwa. - pomachała nogą przed sobą i znowu oparła ją o murek na wysokości kolan. - A ty? - ciemnowłosa zdziwiła się i pokazała palcem na siebie z pytającą miną. - Tak, ty. Gdzie twoja rodzina? Odwiedzają cię czasem? - zaciekawiona patrzyła na jej reakcję.
- Moi rodzice oddali mnie tu, gdy byłam jeszcze malutka. Zapewnili utrzymanie mnie i innym osobom w ośrodku. Sądzę, że gdzieś tam są i myślą ciągle o mnie. Rodzeństwa nie miałam, ale mogę mieć. Nigdy nic nie wiadomo. - uśmiechnęła się delikatnie i przeciągnęła.
- Głupia optymistka. - stwierdziła Laura. Odeszła wyciągając rękę do góry i zginając palce, co miało być 'machnięciem' na pożegnanie.
I zawsze będę optymistką.
Nie przejęła się słowami dziewczyny. Od zawsze słyszała, że optymizm jej nic nie przyniesie, że trzeba żyć realiami. Pielęgniarka przynajmniej trzy razy w tygodniku kazała jej nie marzyć i nie wierzyć w nic, ale inaczej nie potrafiła. Żyła tylko po to, by wierzyć i śnić. Każdą chwilę wykorzystywała na marzenia, które możliwe, że nigdy nie będą mogły się spełnić.

Utrata nadziei boli najbardziej.

Położyła kwiatki do szuflady w szafeczce nocnej i usiadła na łóżku opierając dłonie na pościeli za swoimi plecami. Przez dłuższy czas patrzyła na niebo za oknem nie myśląc o niczym. W końcu westchnęła ciężko i uśmiechnęła się kącikami ust. Położyła się na łóżku podkulając nogi pod brodę i obejmując je ramionami. Przymknęła oczy i zasnęła mając przed oczami widok łąki.

Tak by wyglądała notka na normalnym blogu o Cecil. xD To znaczy takim, nie w serii. ;P

Coś o mnie? Hm.
nick: JaZmiN
gadu: 5249358
mail: [link widoczny dla zalogowanych]
a próbka to tam wyżej.
No.. czekam na werdykt!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Schatzi
"Kaszka"



Dołączył: 27 Sie 2008
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Soul Society, czasami Munchen, Tokio i Jokohama ;D

PostWysłany: Nie 14:16, 31 Sie 2008    Temat postu:

Jestem jak najbardziej na tak =)
Czekamy na szanowne adminki Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atomic.
Czekoladka.



Dołączył: 27 Sie 2008
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z Dojczlandów ^^.

PostWysłany: Nie 16:38, 31 Sie 2008    Temat postu:

Ależ oczywiście! Wink
Próbki nie musiałam nawet całej czytać, a już wiedziałam, że moja odpowiedź zabrzmi 'Tak'. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alexandra.
!.zUy złośliwiec.!



Dołączył: 27 Sie 2008
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 17:09, 31 Sie 2008    Temat postu:

Hmm. Very Happy
No więc to, że jesteś pierwszy raz w serii wcale źle o tobie nie świadczy. Wink Bo można świetnie pisać ale nie w serii. ;D
Jeżeli chodzi o drapanie i kąsanie, to ja nie mam zamiaru, ale gdy jestem nie w humorze mogę trochę po krzyczeć lub być nieprzyjemna, ale to się zdarza rzadko, ale jakby się zdarzyło to się nieprzejmuj. Ten typ tak ma. Very Happy Very Happy

Przyjęta. Tylko prosiłabym o podanie aktorki użyczającej wyglądu. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
JaZmiN




Dołączył: 31 Sie 2008
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 20:06, 31 Sie 2008    Temat postu:

Dzięęęęęęęęęęęki! Cholernie się cieszę! ^^ Aa.. too.. Emily Browning.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.svalbardseries.fora.pl Strona Główna -> Jak tu trafiliśmy Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1